Михал Витольд Гайда.
Комета
Ещё лишь вечер, и робеть не стоит,
когда почуешь вдруг холодный ветер.
Не спрашивай, взгляд чуя за спиною,
ведь эхо в темноте вопросу не ответит.
Над головой звёзд ангельская сфера,
тоннель смертей - рождений замыкает.
В колодец бездны отворились двери,
где путь единорога пролегает.
На белом звере дева в ореоле -
короне в косы завитых галактик
летит вперед, когда стоишь ты в поле
и смотришь на неё, слова утратив.
Сияет в небесах , пока во мраке
её пушистый светлый шлейф не сгинет,
а искристый зверинец Зодиака
неспешно побредёт дорогой длинной.
.
Michał Witold Gajda
Kometa
To tylko wieczór, więc bać się nie warto,
kiedy poczujesz nagle chłodny powiew.
Nie pytaj o nic, czując wzrok na karku,
bo echo w mroku i tak nie odpowie.
Nad głową gwiazdy, jak sfery anielskie
spinają tunel śmierci i narodzin.
W otchłannej studni otwierają przejście
do ścieżki, którą jednorożec chodzi.
Na białym grzbiecie panna w aureoli
jasnych warkoczy spiralnych galaktyk
pędzi przed siebie, gdy na dole stoisz
i oniemiały, za jej śladem patrzysz
Błyszczy na niebie, nim w ciemności zginie
ciągnąc za sobą trenu bujny ogon,
a roziskrzony zodiaku zwierzyniec
cicho podąży nieskończoną drogą.