Ян Куровицки
(1943-2017)
Причуды прозы жизни
Давным-давно, когда считалось, что правда
всегда побеждает,
ревнители шли с ней к людям, на виселицу или
ставили ей алтари.
После них осталось
несколько неплохих книг, которым
г-н Б. подарил чудесную силу.
Стоило коснуться
любой страницей смертельной раны,
и случалось исцеление.
Когда она оказывалась на груди,
нестрашными становились стрелы и пули.
Благословенные результаты также давали цитаты,
даже в устах неграмотного.
По правде, которая всегда побеждает,
коровы телились, и бабы порожними не гуляли,
расцветало жито.
Сорняки в нём росли исключительно
вверх корнями.
Но г-ну Б. наскучила литература,
и хотя старые книги по-прежнему читаются
и вера в их чудесную силу длится,
появилась тем не менее другая странная байка:
мол, есть такие , что упрямо верят, что после ночи
наступает день, хлеб утоляет голод, вода -
жажду,
что нет, не было и не будет иначе, а
ярые ревнители правды, которая всегда
побеждает,
ещё тлеют в сказках для детей,
чтобы злокачественный рак иронии не вытравил
их обетований.
Похвала пьянству
В "Paris Spleen" Бодлера
я читаю
о прохожем, который на вопрос который час,
смотрит в глаза коту и говорит:
- час пьянства. И добавляет:
Надо быть пьяным всё равно чем:
вином, поэзией, любовью.
Речь только о том, чтобы быть пьяным.
Пьяным всегда. Глубокой ночью и днём.
Поэтому и я смотрю в глаза коту,
выхожу из дома и захлопываю дверь
за собой.
Я распрямляю кости.
Я не думаю о том, что было, есть, будет.
Я пью, пока земля не сбросит меня с себя.
И вот, без причины, стихотворение, чистое как спирт,
возносится прямо
к небу.
Я догоняю и выпиваю его .
Тост.
Я пью за то, что напьюсь. За то, что проснусь
завтра
с пересохшим языком.
Я пью за женщин, которых я любил, и за тех,
переплывающих
с моей любовью от постели к постели.
Также за всех, что хотели пить со мной,
обещая
на эту ночь вечную любовь.
Но прежде всего я пью за то, что напиваюсь.
И восходит в моем сердце звезда, пустая, как
язык.
Потому что в этом мире нет вещи,
дела,
Которое было бы концом, а не началом
желания, ибо всё
длится в вечной незавершенности.
Поэтому я пью за незавершенность устроения
справедливости,
за спасение, за шедевры, за мою жизнь, тоже
незавершенную;
за знание , которое дает пол, когда остальное остаётся
в несытости;
за то дерево за окном , что не пережило лета
и в полноте
не познает осени .
И, наконец, я пью
за каждый очередной глоток.
Эхо неисполнения
говорит, что когда женщина умирает,
мужчина беспомощен перед
криком вещей.
А когда он уходит в смерть,
она нема в отсутствие предмета заботы.
Говорящие молчат об их жизни, как будто
это зрелище замыкает им рты.
Крик вещей или набухшие тоской минуты
суть всего лишь эхо
общего для всех неисполнения.
В беспомощности плачется тишина, как
чистая форма длительности.
Молча расправляет им руки
и слёзной росой
выпадает.
Шёпот пани смерти
Я держусь при тебе,
чтобы ты не держался за себя
и всего, что и есть ты:
твоих сомнений, важных дел,
препятствий и намерений.
Они и ты - это единство.
Поэтому, когда я погашу тебя,
и они перестанут тлеть беспокойством,
нежеланием, радостью, или злостью,
оцепенеют в природе.
Разве у камня есть какие-либо вопросы
и у срезанного ногтя ?
Есть ли дела у минералов?
У цветов радуги?
У ветра?
Когда же меня с тобою нет,
и только зрачки твои расширяются
при вести о моем возможном присутствии,
прими дистанцию, которой
я тебя одаряю,
и обернись ей, как банным полотенцем.
Не дрожи перед слепым духом судьбы.
Не от меня убегай,
но от себя.
Настоящее.
Я раскрываю дверь на лестницу;
Я раскрываю дверь в своё жилище;
Я раскрываю губы к моей любви;
Мир замкнулся.
Jan Kurowicki
(1943-2017)
Kaprysy prozy życia
Dawno temu, kiedy wierzono, że prawda
Zawsze zwycięża,
Żarliwi szli z nią w lud, na szubienice lub
Wznosili jej ołtarze.
Zostało po nich
Kilka całkiem niezłych książek, a
Pan B. obdarzał je cudowną mocą.
Podobno wystarczało dotknąć
Byle jaką stronnicą śmiertelnej rany,
A było się uzdrowionym.
Gdy się znalazła na piersi,
Niestraszne stawały się strzały i kule.
Błogosławione skutki czynił też cytat,
Nawet w ustach analfabety.
W prawdzie, która zawsze zwycięża,
Cieliły się krowy i baby nie puszczały się;
Rozkwitało zboże.
Chwasty rosły w nim tylko
Korzeniami do góry.
Ale panu B. znudziła się literatura,
Choć dawne książki są wciąż czytane
I wiara w ich cudowną moc trwa.
Pojawiła się jednak inna dziwna bajka:
Oto są tacy co uparcie wierzą, że po nocy
Nastaje dzień, chleb zaspokaja głód, woda
pragnienie;
Że nie ma, nie było i nie będzie nic więcej, zaś
Żarliwi nosiciele prawdy, która zawsze
zwycięża,
Dogorywają w baśniach dla dzieci.
Aby złośliwy rak ironii nie rozkładał
Ich ofiary.
Pochwała pijaństwa
W "Paryskim Spleenie" Ch. Baudelairea
czytam
O przechodniu, który, zapytany o godzinę,
Patrzy w oczy kota i mówi:
Jest godzina pijaństwa. Dodaje też:
Powinniśmy być pijani, obojętnie czym:
Winem, poezją, miłością.
Chodzi tylko o to, by być pijanym.
Zawsze pijanym. W głęboką noc i za dnia.
Patrzę więc i ja w oczy kota,
Wychodzę z domu i zatrzaskuję drzwi za
sobą.
Rozprostowuję kości.
Nie myślę o tym, co było, jest, będzie.
Piję, aż ziemia strąca mnie z siebie.
I oto, bez powodu, wiersz, czysty jak spirytus,
Wznosi się wprost
Do nieba.
Gonię go i wypijam do cna.
Toast
Piję za to, że się upiję. Za to, że jutro obudzę
się
Z brakiem śliny na języku.
Piję za kobiety które kochałem i za te
przepływające
Z moją miłością z łóżka do łóżka.
Także za wszystkie, co chciały pić ze mną,
obiecując
Tej nocy wieczną miłość.
Ale przede wszystkim piję za to że się upiję.
I wschodzi w moim sercu gwiazda, pusta jak
język.
Nie ma bowiem na tym świecie rzeczy,
sprawy,
Która nie końcem jest, lecz początkiem
pragnienia, bo
W wiecznym trwa niedokończeniu.
Piję więc za niedokończone ustroje
sprawiedliwości,
Za zbawienie, za arcydzieła, za moje życie też
niedokończone;
Za wiedzę, która daje pół, gdy reszta trwa
w niedosycie;
Za to drzewo za oknem, co lata nie przeżyło,
i w pełni
Nie dozna jesieni.
I wreszcie piję
Za wszystkie kolejne kieliszki.
Echo niespełnienia
Mówią, że gdy umiera kobieta,
Mężczyzna bezradnieje wobec
Zgiełku rzeczy.
A gdy on zachodzi w śmierć,
Jest niema w braku przedmiotu troski.
Mówiący milczą o ich życiu, jakby
Widok ten zatykał im gardła.
Zgiełk rzeczy czy opuchłe troską chwile
Są ledwie echem
Wspólnego wszystkim niespełnienia.
W bezradności skwierczy cisza, jako
Czysta forma trwania.
Niemo rozkłada im ręce
I się łzawo
Skrapla.
Szept p. Śmierci
Trwam przy tobie,
Abyś nie trzymał się samego siebie.
I wszystkiego, co jest tobą:
Twych rozterek, spraw ważnych,
Przeszkód i zamiarów.
One i ty to jedno.
Kiedy więc zgaszę ciebie
I one przestaną tlić się niepokojem,
Zniechęceniem, radością, czy złem.
Zobojętnieją w naturę.
Bo czy kamień ma jakieś sprawy
i odcięty paznokieć?
Czy są sprawy minerałów?
Kolorów tęczy?
Powietrza?
Kiedy mnie więc z tobą nie ma,
I tylko źrenice twoje rozszerzają się
Na wieść o możliwej mej obecności,
Przyjmij dystans, którym
Cię obdarzam.
I otul się nim jak ręcznikiem po kąpieli.
Nie drżyj przed ślepą zawartością losu.
Nie ode mnie się odsuń,
Lecz od siebie.
Obecność
Otwieram drzwi na klatkę schodową;
Otwieram drzwi do mojego mieszkania;
Otwieram usta do mojej miłości;
Świat się zamknął.