Болеслав Лесьмян.
СРЕБРОНЬ.
Настала ночь, которой ведом
И мрак, и блеск дремоты росной.
Дуб-суевер Тимьяну предан,,
Тимьяну. Богу в рое звёздном.
Мрёт свет на травах и на листьях,
И лес волнуется, мрачнея,
Ночь ищет места, где продлиться,
Звёзд будущность серебрянеет.
Где бездорожье? Где дорога?
Где дух без тела? Боль - по смерти?
Дыханья нет - и нету Бога?
Нет ничего, а месяц светит?
Луна- большая весь пустая,
Где тишь лелет брат мой, Сребронь,
Себя он сном перерастает,
Сушествованием серебрян
Поэт! Существователь праздный,
Знаток вина и вдохновенья,
Сном увлекающий в соблазны,
В напевной вечности круженье.
И рифм серебряные мыши -
Его улов, паденье яблок
Серебряных молчанья тише
На лунный луг, вернее, пралуг...
"Смерть!- говорит он, мрак нас слышит!
Не смейся в небо и не празднуй!",
Бросая хлопья лунной тиши
На лунный зной, вернее, пра-зной...
"Я тот, - он молвит, - мрак чем дышит,
И знаю : Бог - слеза и заметь",
И сыплет хлопья синей тиши
На медь луны, вернее, пра-медь...
Долины там, болота, взгорья,
РазВислы синь и уДнестренья,
И словно сцена без актёров,
Печальна пустота селенья.
И шепчет Сребронь в даль пустую:
"Не только светом тени живы,,
И все мы равно несчастливы,
зачем же сребренеть? Не стоит...
Пока меня погибель злая
Не обезличит в бездне мрака,
Как звёзды очи пусть пылают
Небытия златистым прахом"
Лишь вымолвит , клыками клацнет,
Небытие , он в бездну канет,
Ещё одна звезда погаснет
И бога одного не станет.
***
Leśmian Bolesław - Srebroń
Nastała noc, spragniona wymian
Mroku na dreszcze w półśnie rosy.
Dąb bałwochwalczo wierzy w Tymian,
We wpływ Tymianu - na niebiosy.
Światła na trawie mrą pokotem -
Śmierć świateł wzrusza leśne knieje.
Północ przedawnia się pod płotem,
A płot - przyszłością gwiazd srebrnieje.
Gdzie jest bezdroże? A gdzie - droga?
Gdzie - dech po śmierci? Ból - po zgonie?
Więc nie ma tchu i nie ma Boga?
I nie ma nic - a księżyc płonie?
Księżyc to - wioska ogromniasta,
Gdzie ciszę ciuła brat mój Srebroń,
Co siebie własnym snem przerasta,
Więc mu istnienia w srebrze - nie broń!
To - niepoprawny Istnieniowiec!Поэт! -
Poeta! Znawca mgły i wina
Nadskakujący snom - manowiec,
Wieczności śpiewna krzątanina.
W sieć rymów łowi srebrne myszy,
I srebrny chwast i srebrną jabłoń -
I rzuca strzępy srebrnej ciszy
Na księżycową błoń czy prabłoń...
"Śmierci! - powiada - Mrok nas słyszy!
Nie śmiej się w niebo i nie błaznuj!
I rzuca strzępy modrej ciszy
Na księżycowy znój czy praznój..
"Jam ten - powiada - co mgłą dyszy
I wie, że Bóg to - łza i zamieć!"
I rzuca strzępy złotej ciszy
Na księżycową miedź czy pramiedź...
Pełno tam dolin, wzgórz, bajorów,
Modrych rozwiśleń i udniestrzeń,
I niby scena bez aktorów,
Rozpacza pusta w świetle przestrzeń.
I szepce Srebroń w dal znikomą:
"Nie samym świtałem mrok się żywi -
Wszyscy jesteśmy nieszczęśliwi,
Lecz po co srebrnieć? - Nie wiadomo...
Nim śmierć w źdźbło mroku przei
Pomysł mych łez - i zarys ducha -
Niech mi gwiazdami spyla oczy
Nicości złota rozsypucha!" -
I gdy tak mówi - nicość właśnie -
Kłami połyska - zła i szczera -
I jeszcze jedna gwiazda gaśnie -
I jeszcze jeden Bóg umiera.